Tak zwana "kuchnia molekularna"?
Nie lubię tego określenia, nie ma ono dla mnie żadnego znaczenia. Każda kuchnia jest molekularna. Nie oddaje tego, co robimy. Tworzymy kreatywną kuchnię, która wzbudza nowe doznania i emocje, ma zachęcać gości do uczestnictwa i odczuwania.
Jak to osiągnąć?
Dzięki nowym teksturom w prostych daniach. Lub znajome doznania, które przypominają coś naszym gościom.
Co to dokładnie oznacza?
Projektujemy wizytę w restauracji tak, jakby goście wybierali się do teatru. Akt artystyczny. Zanim zaczniemy menu, dajemy naszym gościom kartkę papieru z różnymi słowami. Słowa te nie pochodzą od nas - wcześniej pytamy nasz zespół, co oznacza dla nich praca z nami nad tym posiłkiem. W rezultacie otrzymujemy dziesięć słów. I pytamy 20 gości, którzy regularnie przychodzą do restauracji: Jakie znaczenie miał dla ciebie ten posiłek? Co czujesz, kiedy do nas przychodzisz? Najczęściej wymieniane słowa trafiają na papier. Może to być kreatywność, ale także życzliwość, szacunek, rodzina. Kiedy ludzie to czytają, zdają sobie sprawę, że nie chodzi tylko o jedzenie. Menu degustacyjne jest jak piosenka, która wywołuje różne emocje.
Jak piosenka?
Dokładnie tak. Emocje pochodzą z różnych elementów. Nie chodzi tylko o technikę. Chodzi o wrażliwość. Oczywiście trzeba używać najlepszych produktów, dobrze gotować, dania muszą być pyszne. Ale w cateringu chodzi o coś więcej: o życzliwość i obsługę. Aby goście czuli się zrelaksowani, czuli się jak w domu, cieszyli się chwilą.