W przeszłości bita śmietana była jedyną rzeczą, która wychodziła z butelki Isi. Dziś, dzięki kuchni molekularnej, w piankę można zamienić niemal wszystko. W Tulus Lotrek pozwalamy rozkwitnąć w niej hollandaise. Nabiera pięknej konsystencji i jedwabistego połysku.
Po wieczornym serwisie adrenalina zanika i nadchodzi czas na demontaż i sprzątanie. W pierwszych tygodniach nowego dania resztki wszystkich składników są zawsze łapczywie pożerane, nic nie jest wyrzucane. Ale zanim nadejdą dni odpoczynku, złoto, które zostało napompowane powietrzem, niestety również musi zostać zutylizowane. Gochujang* bouillabaisse holli opuszcza nas artystycznie, aby nadać mu ostatni etap, i wygląda tak abstrakcyjnie perfekcyjnie, jak malowane lody w rogaliku. Odrobina sezamu, niczym posypka na mrożonym jogurcie, dopełnia obrazu. Tak więc nawet tuż przed końcem wciąż bawimy się wizualnymi oczekiwaniami, zanim Holli rozpocznie swoje ostatnie danie. Nazywam to: Bouillabaise Bukkake - lub: Krąg życia.
*